Przed sejmowym biurem przepustek zorganizowano protest przeciwko niewpuszczaniu do parlamentu osób bez stałych przepustek. Ograniczenie to wprowadzono po decyzji marszałka Sejmu. W środę dostępu do parlamentu bronili policjanci. Dziennikarka tygodnika „Polityka” Ewa Siedlecka próbowała przekonać funkcjonariuszy, by przepuścili ją i pozwolili zaskarżyć decyzję marszałka Sejmu w tej sprawie. Spotkała się jednak z odmową.Zmiana zasad wstępu na teren kompleksu sejmowego obowiązuje od środy 25 kwietnia. Jak czytamy na stronie Centrum Informacyjnego Sejmu, „z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa” zawieszone zostało przyznawanie jednorazowych kart wstępu. Dostęp do Sejmu pozostaje możliwy dla posiadaczy stałych i okresowych kart wstępu. Decyzja związana jest z trwającym od 18 kwietnia w Sejmie protestem rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych wraz z podopiecznymi.”My, dziennikarze, nie kontrolujemy polityków dla siebie””Zaostrzenie rygoru”. Polityk będzie mógł dostać karę za zachowanie poza salą posiedzeńPrzygotowany… czytaj dalej »W efekcie do parlamentu nie mogą wejść na przykład dziennikarze i zaproszeni goście, którzy chcieliby uzyskać przepustkę jednorazową.Podczas środowego protestu do Sejmu starała się dostać dziennikarka tygodnika „Polityka” Ewa Siedlecka, by – jak mówiła – zaskarżyć decyzję marszałka o niewydawaniu jednorazowych przepustek. Policjanci zatrzymali ją jednak przed biurem przepustek i nie pozwolili wejść dalej.- Decyzją marszałka Sejmu zostały chwilowo wstrzymane przepustki – powiedział funkcjonariusz stojący na drodze dziennikarki. – Dobrze, to ja poproszę tę decyzję – odparła na to Siedlecka. Wtedy policjant odesłał ją do Centrum Informacyjnego Sejmu, które obsługuje media. Dziennikarka spytała, czy policjant pozwoli jej udać się do CIS. – Ja potrzebuję tę decyzję marszałka Sejmu. Chcę ją zaskarżyć – tłumaczyła. Nie została jednak przepuszczona przez kordon funkcjonariuszy.Eliza Michalik, dziennikarka, która prowadziła protest, dodała, że głównym powodem, dla którego został zorganizowany, „jest to, że regularnie ograniczana jest wolność, swoboda wypowiedzi obywateli”. – Proszę pamiętać, że my, dziennikarze, nie kontrolujemy polityków dla siebie. My to robimy w imieniu obywateli, którzy mają prawo wiedzieć, co wyprawiają ludzie, których wybrali do Sejmu i Senatu – argumentowała.Wideo: tvn24Eliza Michalik o proteście przed Sejmem”Nie ma wolności słowa bez prawa do informacji”Protestujący po wypowiedzi Żalka: wkroczymy na drogę prawnąMy i nasze dzieci… czytaj dalej »Poseł PO Jan Grabiec podkreślał w środę na konferencji prasowej pod biurem przepustek, iż marszałek Sejmu Marek Kuchciński podjął decyzję, „że będzie reglamentował, zamykał Sejm przed dziennikarzami”.Według posła decyzja marszałka jest „kompletnie niezrozumiała, nie ma żadnego sensu i narusza prawa zarówno dziennikarzy, jak i prawa konstytucyjne wszystkich obywateli”. – Nie ma wolności słowa bez prawa do informacji o tym, co robią politycy i to prawo jest ograniczane na skutek decyzji marszałka Kuchcińskiego, (…) przeciwko której protestujemy w Sejmie – mówił Grabiec.W jego ocenie jest to kolejny przykład na to, że Polska przestaje być państwem praworządnym. – Jeśli obywatele nie mają dostępu do informacji, do wiedzy na temat tego, co politycy robią w Sejmie, to jest to łamanie zasady konstytucyjnej, jest to łamanie zasady praworządności – podkreślił Grabiec.”My nie jesteśmy tam sami dla siebie”Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej wskazała, że Sejm nie należy do partii rządzącej i polityków. – Sejm jest obywatelski i należy do obywateli, a my gościnnie z niego korzystamy, bo zostaliśmy przez obywateli wybrani do pełnienia roli posła, czy też do pełnienia roli senatora. Tak samo politycy PiS, PO, PSL jak i Nowoczesnej – podkreśliła posłanka.Wideo: tvn24Protest przeciwko ograniczaniu wstępu do SejmuWedług niej zakaz wydany przez marszałka Kuchcińskiego uniemożliwia pracę dziennikarzom i politykom. – My nie jesteśmy tam sami dla siebie, my nie jesteśmy dla samego stanowienia prawa, prawo stanowimy dla obywateli, a ograniczanie informacji to jest właśnie ograniczanie praw obywateli – podkreśliła.Żalek o protestujących: reality show. Szefernaker: stracił szansę, by milczećJesteśmy… czytaj dalej »Zdaniem rzecznika PSL Jakuba Stefaniaka mamy do czynienia z „chorą sytuacją”.- My zdajemy sobie sprawę z tego, że pan marszałek Kuchciński jest głuchy, od dawna jest głuchy, nie tylko na słowa posłów, parlamentarzystów, ale także na obywateli. My nie chcemy, żeby oprócz tego, że Sejm według PiS-u powinien być niemy, był także Sejmem zamkniętym. Zamkniętym dla Polaków, bo to nie jest gmach jednej partii, to jest gmach wszystkich Polaków i każdy powinien mieć prawo tutaj wejść – argumentował Stefaniak.Poinformował, że na stronie petycja.org dostępna jest petycja skierowana do marszałka Kuchcińskiego z prośbą o „przywrócenie normalności”. – Bo to, co się dzieje, jest absolutnie nienormalne – ocenił Stefaniak.

Źródło: Dziennikarka Ewa Siedlecka niewpuszczona do Sejmu. Dostęp ograniczony